
W miniony weekend ekipa Piasta Kobylin pokazała dwa różne oblicza. W pierwszej części pojedynku z Orłem Mroczeń podopieczni Grzegorza Żyto dali sobie strzelić dwa gole. Z kolei po zmianie stron na boisku dominowali kobylinianie, ale nie potrafili przewagi zamienić na bramki.
Po raz kolejny drużyna z Kobylina straciła gola już na początku meczu. W sytuacji sam na sam z Arkadiuszem Michałowiczem znalazł się Marcin Górecki i bez problemu umieścił piłkę w siatce. – Uczulałem moich zawodników na tego gracza. Niestety, cenne rady na nic się zdały – mówi Grzegorz Żyto. Sześć minut przed przerwą na 2:0 podwyższył Marcin Grądowy wykorzystując błędy w defensywie Piasta.
Po zmianie stron można było zobaczyć zdecydowanie lepszą grę gości – wysoki pressing, dużo odbiorów, składne akcje bocznymi sektorami boiska. Pierwszą korzystną okazję miał Damian Baziuk, lecz chyba on sam nie wie, jakim cudem nie skierował piłki do bramki, bo sytuacja była wymarzona. – Szkoda okazji Damiana. Jeżeli udałoby nam się wtedy strzelić kontaktowego gola, ten mecz z pewnością byśmy wygrali – komentuje Żyto.
Kolejne sytuacje mieli Baziuk i Patryk Kamiński, ale w obu przypadkach golkiper miejscowych był na posterunku. Ostatecznie wynik już nie uległ zmianie i gospodarze mogli się cieszyć z kompletu punktów. – Po raz kolejny zabrakło nam koncentracji w początkowych fragmentach gry. W pierwszej odsłonie nasza gra była katastrofalna. Dopiero po zmianie stron mój zespół zagrał to, czego oczekuję. Jednak nie przyniosło to odpowiednich korzyści w postaci goli i punktów – stwierdza szkoleniowiec Piasta.
(GRZELO)
Orzeł Mroczeń – Piast Kobylin 2:0 (2:0)
BRAMKI: 1:0 – Marcin Górecki (4’), 2:0 – Marcin Grądowy (39’)
PIAST: Michałowicz – Biernat, Jasiczak, A. Kurzawa, Kowalski – Kendzia, Knuła (20’ Szorek), Frąckowiak, Kamiński, M. Kurzawa – Baziuk