
Prezentujemy wypowiedzi trenerów po spotkaniu Lecha Poznań z Pogonią Szczecin. Piątkowa potyczka zakończyła się triumfem gości 2:1.
Dariusz Wdowczyk (trener Pogoni):
Niezmiernie cieszymy się, że mogliśmy tu zagrać i wygrać. Przez pierwsze 45 minut oddaliśmy Lechowi inicjatywę. Z tego powodu padła bramka dla gospodarzy, którzy często znajdywali się w obrębie naszej szesnastki. W przerwie rozmawialiśmy bardzo rzeczowo i spokojnie. Zawodnicy wyszli na drugą połowę z wiarą w sukces. Byliśmy znacznie bliżej rywala. Piłkarze zostawili bardzo dużo sił. Za dwa dni kolejne ważne spotkanie, na którym skupiamy naszą uwagę.
Bodaj po 16 latach Pogoń wygrała w Poznaniu. Bardzo dziękuję kibicom, którzy zjawili się dziś w licznym gronie i właśnie im dedykuję zwycięstwo.
Może wyglądało, że łatwo zdobyliśmy dwa gole. Może Lech opadł z sił, bo rzeczywiście mieliśmy po przerwie więcej miejsca i luzu. Ale to głównie ze względu na fakt, iż lepiej odbieraliśmy piłkę, co umożliwiło konstruowanie akcji w sposób bardziej efektywny.
Co do prezentowanej obecnie formy. To pochodna ciężkiej pracy w okresie przygotowawczym. Widać, że piłka sprawia zawodnikom radość. Wszyscy przepracowali okres letni w dobrym zdrowiu. Jest widoczna siła, moc, a piłkarze nie kalkulują. Mają determinację i wierzą w swoje możliwości.
Mariusz Rumak (trener Lecha):
Graliśmy dziś słabsze spotkanie niż ostatnio. Brakowało polotu, popełnialiśmy błędy, po których straciliśmy bramki. Nie chciałem szafować siłami kilku zawodników, dlatego ich nie wpuściłem. Mam nadzieję, że uraz Tomka Kędziory nie jest poważny, bo to gracz bardzo nam potrzebny.
Szymek Pawłowski nie był w stanie zagrać. Wyniki badań były OK, ale po rozmowie z nim wiedziałem, że nie jest gotowy. Jeśli chodzi o zmianę Teodorczyka. Zaobserwowałem małą mobilność napastników i potrzebowałem niższego gracza do środka pola. Chciałem, by wyżej grał rozkręcający się Karol Linetty. Formellę szykowałem do wejścia, gdy Gergo był opatrywany, ale później nie chciałem tracić czasu, mając w pamięci uraz Kotorowskiego podczas treningu.
W pierwszej połowie było przyzwoicie. Początek drugiej odsłony wyraźnie nam nie wyszedł. Mówiliśmy w szatni, by szukać drugiej bramki, a wyszło zupełnie inaczej. W meczach ze Śląskiem czy Wisłą po przerwie dominowaliśmy. Tym razem się nie udało.
Po dzisiejszym meczu nie mogę mówić o progresie. Zagraliśmy słabo.
Na ławce miałem zaledwie trzech zdrowych piłkarzy. Słabo wyglądałoby, gdybyśmy pokazali, że jest nas raptem 14 zdolnych do gry.
Mamy dwa dni do meczu z Piastem. Czekają nas trudne chwile. Liczy się jak każda godzina i jak najlepsze przygotowanie.
DANIEL BORSKI
FOT. GRZEGORZ NOWAK