
Z Przemysławem Wójcikiem, naczelnikiem Wydziału Edukacji, Kultury i Sportu Starostwa Powiatowego w Krotoszynie, rozmawia Łukasz Cichy.
Proszę na początek przybliżyć naszym Czytelnikom przebieg Pana kariery zawodowej?
- Moja prawie cała ścieżka zawodowa była związana ze szkolnictwem. Pracę w Zespole Szkół Zawodowych nr 2 w Krotoszynie rozpocząłem 1 września 1991 roku w charakterze nauczyciela przedmiotów ogólnokształcących: fizyka, chemia, ochrona środowiska i język niemiecki – głównie w klasach Zasadniczej Szkoły Zawodowej. W tym samym czasie przez kilka lat byłem zatrudniony w Zespole Szkół Rolniczych – filia w Krotoszynie oraz Zespole Szkół Zawodowych nr 1 na Wydziale Zaocznym. Chociaż trudno w to uwierzyć. w latach 90. brakowało nauczycieli prawie do wszystkich przedmiotów, a szczególnie do języków obcych. Od 1993 roku aż do końca mojej pracy w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 im. K. F. Libelta uczyłem w klasach technikum, liceum ekonomicznego, liceum profilowanego i liceum ogólnokształcącego takich przedmiotów jak: informatyka, pracownia ekonomiczno-informatyczna, technologia informacyjna i inne przedmioty informatyczne zawodowe. 1 września 2007 zostało mi powierzone stanowisko wicedyrektora szkoły, a od 1 września 2011 kierownika szkolenia praktycznego w ZSP nr 2 w Krotoszynie. Równolegle od 1997 roku do 15 lutego 2015, czyli przez 17 lat, byłem dyrektorem szkół niepublicznych Zakładu Doskonalenia Zawodowego w Kaliszu: Liceum Ogólnokształcącego dla Dorosłych i Policealnej Szkoły Ekonomicznej w Krotoszynie. W tej ostatniej szkole, która miała siedzibę w ZSP nr 2, rozpoczynaliśmy edukację informatyczną dla dorosłych, kształcąc w zawodzie technik informatyk. W trakcie mojej dotychczasowej pracy zawodowej pracowałem zatem praktycznie na wszystkich stanowiskach.
Co miało szczególny wpływ na to, że postanowił Pan związać się z dziedziną edukacji?
- Tak do końca nie wiem. Może na początku trochę przypadek i chęć spróbowania pracy z drugiej strony „katedry”. Myślę, że w głębi duszy zawsze pociągała mnie praca z młodzieżą, z którą – jak sądzę – miałem dobry kontakt. Dla mnie ważne było także to, że praca nauczyciela zmuszała do ciągłego uczenia się i zdobywania różnych kwalifikacji… Chyba lubię się uczyć.
Przez wiele lat pracował Pan w szkole. Dlaczego zdecydował się Pan zrezygnować z tego i rozpocząć pracę w Wydziale Edukacji, Kultury i Sportu?
- To trudne pytanie. Jeszcze trudniejsza była moja decyzja, którą podjąłem praktycznie z dnia na dzień. Myślę, że jest to po części chęć poznania innego rodzaju i charakteru pracy, ale także chęć wykorzystania doświadczenia zawodowego, jakie posiadam, do zmian służących całej oświacie krotoszyńskiej. Mówiąc „krotoszyńskiej”, mam na myśli oczywiście wszystkie szkoły, ośrodki i placówki, których organem prowadzącym jest Zarząd Powiatu.
Został Pan naczelnikiem wydziału, który obejmuje aż trzy dziedziny – edukację, kulturę i sport. To chyba niełatwe zadanie kierować jednocześnie tymi trzema, dość pojemnymi, obszarami życia społecznego?
- Z pewnością! Te, jak Pan sam zauważył, obszerne dziedziny jednak korespondują ze sobą. To przecież sport jest wspaniałym uzupełnieniem edukacji i wychowania, często decyduje o kształtowaniu charakteru, a wychowanie nie istnieje bez szeroko rozumianej kultury itd.
W związku z moją dotychczasową pracą zawodową wiele zadań jest mi znanych i nie stanowi problemu. Miałem także okazję przez wiele lat kierować zespołami pracowników i realizowanymi projektami czy współpracować z instytucjami i organizacjami oraz pełnić funkcje społeczne. Poza tym, co tutaj jest istotne, mam bardzo dobry i kompetentny zespół współpracowników w wydziale, którym kieruję.
Proszę w skrócie powiedzieć, jaką ma Pan wizję działania wydziału, którym Pan kieruje? Jakimi sprawami w pierwszej kolejności trzeba się zająć?
- Może rozpocznę od drugiego pytania. W obecnej chwili najważniejszą sprawą jest organizacja i przeprowadzenie naboru do klas pierwszych oraz organizacja nowego roku szkolnego. Są także sprawy i zadania bieżące, których realizacja wynika z kalendarza, np. awanse zawodowe nauczycieli, kontrole i planowanie. Istotnym zadaniem na najbliższe tygodnie jest przygotowanie dokumentacji do powstania Rady Oświatowej, która będzie ważnym i twórczym organem. Co do pytania pierwszego, to sama wizja pracy wydziału, o którą Pan pyta, opiera się bardziej na usprawnieniu funkcjonowania i komunikowania niż na – powiedzmy – „rewolucyjnych zmianach”. Pamiętajmy cały czas o jednym – oświata nie potrzebuje rewolucji, a ewolucji! Potrzebuje bardziej sprawnego zarządzania, a nie rządzenia.
Co według Pana wymaga naprawy na niwie edukacji w powiecie?
- Dotychczasową bolączką był brak lub utrudniona komunikacja między wszystkimi podmiotami. Powiedziałbym może tak, że wymaga ona ewolucji, a nie rewolucji. Jeśli ktoś woli – pewnych korekt! Pracuję intensywnie nad tym… Proszę dać mi trochę czasu.
Oczywiście. A jakie są największe bolączki polskiego szkolnictwa, polskiej edukacji?
- To bardzo obszerny temat. Jest wiele problemów, począwszy od uregulowań prawnych, chociażby w zakresie szkolnictwa zawodowego, organizacji egzaminów, samej organizacji pracy szkoły, a skończywszy na rozrastającej się, niestety, biurokracji w szkołach i placówkach oświatowych. Myślę, że jest to temat na następny długi wywiad.
Zatem wkrótce znów porozmawiamy… A za tę rozmowę dziękujemy.